Klasyczne gry a AmigaOne X1000

 

Nowy system operacyjny, a przede wszystkim inna architektura procesora, i generalnie rzecz biorąc w każdym aspekcie nowy hardware, nie ułatwiają życia tym posiadaczom dzisiejszych Amig, którzy cenią sobie możliwość zagrania w starsze tytuły przeznaczone dla platformy Motorola 68k.

Trzeba sobie powiedzieć jasno AmigaOS 4 jak na zmiany które wprowadził oraz czas jaki upłynął od momentu premiery systemów firmowanych przez Commodore, jest niesamowicie mocno kompatybilny wstecz. Widać to dobrze po zgodności z oprogramowaniem użytkowym, które działa poprawnie na komputerach klasy Amigi One niemal w 100%. Z grami niestety jest inaczej, trudno jednak winić tutaj system, a nawet sprzęt, cała sytuacja jest bowiem efektem polityki wydawców i twórców sprzed 20-stu lat. O ile np. na PC gry od zawsze charakteryzowały się wymaganiami i poniekąd napędzały rozwój tego komputera, o tyle w przypadku Amigi, wymagania były ustalone praktycznie na sztywno. W zasadzie każdy produkt miał działać na A500 z 1MB RAM, ewentualnie jeśli był przeznaczony dla kości AGA, powinien ruszyć na „gołej” A1200, dodatkowo dobrze by było aby mieścił się na jak najmniejszej liczbie dyskietek. Takie rzeczy jak możliwość instalacji na twardym dysku, zgodność z systemem, czy pisanie zgodnie z wytycznymi firmy Commodore schodziły na dalszy plan.

Królowały produkty zapisane na dyskietkach NDOS, które odwoływały się bezpośrednio do sprzętowych „bebechów” Amigi. Modne wówczas słowo optymalizacja, miało zamknąć usta malkontentom. Czy trzymanie się kurczowo jednego, z roku na rok starszego i bardziej zacofanego konfigu było słuszne? Patrząc jak potoczyła się dalsza historia gier na Amigę, wydaje się że jednak był to błąd.

Czasy Commodore to generalnie pustynia, dla Amigowca który chciałby uruchomić tę czy inną grę bezpośrednio pod AmigaOS 4. Na szczęście Hyperion nie zostawia tutaj użytkownika samemu sobie, wręcz przeciwnie ułatwia sprawę jak może dostarczając z systemem licencjonowane romy, oraz emulator RuninUAE, do odpalania opornych gier przysłowiowym jednym kliknięciem myszy. W niniejszym artykule nie mam jednak zamiaru zajmować się tym tematem. Jako gracz znający dobrze niegdysiejsze realia, świadomie pomijam okres Commodore (chociaż zapewne znalazło by się kilka rodzynków z tego czasu, które zadziałałyby bez pośrednictwa E-UAE) i przechodzę do ery amigowych gier z wymaganiami. Ery bez wątpienia ciekawszej z perspektywy użytkownika AmigaOS 4.

Pierwszą firmą która odważyła się na taki krok był Maxis, który pod koniec 1994 roku wydał grę Sim City 2000. Ta do działania wymagała minimum A1200 z 4MB RAMu. Ten niewątpliwy hit, został jednak przez prasę amigową ostro zjechany oczywiście z powodu wymagań (minimalne wymagania to jedno, ale do komfortowej gry potrzebna była karta turbo – w 1994r rzecz niezmiernie rzadka w amigowych konfiguracjach). Maxis zatem pożegnał się z Amigą, a jego niezwykle udana strategia

Sim City 2000

Sim City 2000

ekonomiczna, w oczach amigowych graczy została doceniona dopiero kilka lat później, kiedy to „trzydziestka” bądź „czterdziestka” na pokładzie nie była już niczym niezwykłym. A jak wygląda kwestia SimCity 2000, dzisiaj po 19 latach na maszynie bez kości AGA, z 1000 razy większą ilością RAMu względem minimalnych wymagań i dwurdzeniowym procesorem PPC? Postanowiłem się o tym przekonać. Gra bez najmniejszych problemów instaluje się na dysku twardym przy pomocy dołączonego instalatora, oczywiście z powodu braku stacji dyskietek w X1000, trzeba dysponować ich obrazami, które montujemy systemowym DiskImageDevice. Próba uruchomienia drugiej odsłony Sim City wita nas nieprzyjemnym komunikatem informującym o zajętych kanałach audio i proszącym o zamknięcie innych aplikacji wykorzystujących muzykę. Niczego jednak nie musimy wyłączać, wprost przeciwnie musimy włączyć malutką pchełkę CIAgent. Nie chcę wdawać się w szczegóły, które zasadniczo dla gracza są nieistotne, w największym skrócie napiszę tylko tyle że aplikacja ta zwiększa kompatybilność wstecz nowego hardware, ze starym klasycznym. Aktywny CIAgent sprawia że gra rusza z „kopyta”. Obraz wyświetlany jest bezbłędnie, a jego przesuwanie jak i wszelkie operacje są wykonywane w grze błyskawicznie. Nie testowałem co prawda Sim City przez okres godzin, ale pograłem przez dłuższą chwilę i nie zauważyłem żadnych problemów ze stabilnością. Niestety jest jedna rzecz, która psuje idealny odbiór przeboju Maxisa, mianowicie całkowa cisza. Grając pod X1000, nawet z włączonym CIAgentem nie usłyszymy żadnej muzyki ani efektów SFX. Musimy ratować się w inny sposób, np. odtwarzając muzykę z zewnętrznego odtwarzacza. Jeśli komuś to nie przeszkadza śmiało może powrócić do leciwego SimCity 2000. Chociaż ludzie którzy ten soft pisali, nie przypuszczali zapewne że w przyszłości ktoś będzie go uruchamiał na jakimś nieistniejącym wówczas nawet w głowie fantazjujących inżynierów PA6T, to paradoksalnie, gdyby nie kwestia dźwięku, sprzęt ten byłby najlepszym z możliwych do zabawy z amigową wersją gry.

Przenieśmy się do roku 1996. Na Amidze trwa właśnie sam środek rewolucji 3D. ID Software podrażniło trochę amigowców stwierdzeniem ze nia da się zrobić Dooma na „przyjaciółkę”. W efekcie prawie każda firma wydająca wówczas gry na Amigę, chciała mieć przynajmniej jeden produkt doomopodobny w ofercie. Jednym z ciekawszych przedstawicieli gatunku był niewątpliwie Nemac IV. Produkt jak na swoje czasy wyróżniał się całkiem niezłą grafiką, ale miał też wady jak chociażby fakt że gracz poruszał się wyłącznie po płaskim terenie. Niektórym nie podobało się też to że strzelaliśmy do żelastwa zamiast wypruwać flaki z żywej materii, co mogłoby gwarantować lepszy klimat.

Nemac IV

Nemac IV

Generalnie jednak zalety przeważały nad wadami. Dla dzisiejszych amigowców niewątpliwą zaletą jest też fakt że gra była napisana w zgodności z systemem operacyjnym, co oznacza że zadziała również na komputerach klasy AmigaOne. Po instalacji i próbie jej uruchomienia wita nas całkiem zabawny komunikat informujący o tym że wykryto Picasso.library w wersji 0.9, a wymagana jest wersja minimum 2.0, w związku z czym wsparcie dla Picasso zostaje wyłączone. Nie przejmujemy się tym zbytnio, tylko klikamy „ok” po czym w preferencjach wybieramy odpowiadający nam tryb graficzny. W moim przypadku jest to Radeon HD 640×480 8bit. Zatwierdzamy ustawienia i cieszymy się bardzo szybko odtwarzanym intrem. Niestety w czasie intra nie usłyszymy dźwięku (prawdę powiedziawszy, nie pamiętam już czy na klasyku takowy był), jednak na szczęście w czasie samej gry tego mankamentu nie ma i dźwięk jest już słyszalny. Rozgrywka w Nemacu toczy się generalnie bezproblemowo i stabilnie, oraz jak się domyślacie bardzo szybko. Konsola wypluwa jeden błąd związany z CIA, jednak nie zauważyłem aby ten błąd w sposób praktyczny wpływał na działanie gry. Można jednak dodatkowo użyć CIAgenta, by informacja o błędzie się nie pojawiała. W zasadzie gdyby nie pewien szczegół mógłbym napisać o perfekcyjnym działaniu Nemaca na X1000. Niestety jedna niedogodność mi na to nie pozwala, jest nią zadziwiająco wolne podnoszenie się drzwi podczas ich otwierania. Wrota podnoszą się do góry zdecydowanie za długo (wolniej niż na klasyku) co kontrastuje z działającą bardzo szybko całą resztą i zaburza nieco rytm rozgrywki (edit: odptaszkowanie opcji Grafiti przy wyborze trybu wywietlania gry likwiduje problem) Generalnie jednak da się to przeżyć i całość z powodzeniem pod AmigaOS 4 ukończyć.

Rok 1997 był relatywnie dobrym czasem dla amigowego gracza, jeśli weźmiemy pod uwagę całość tego co działo się po upadku Commodore. Jednym z najciekawszych, a być może najciekawszym tytułem z tamtego okresu był nieoficjalny kontynuator największego amigowego przeboju wszech czasów. Mam tutaj na myśli czerpiący całymi garściami z Settlersów, a jednocześnie oferujący lepszą grafikę i kilka innych usprawnień Foundation. Program został napisany dla procesora 68k, ale zaryzykuję stwierdzenie że nie istnieje amigowa konfiguracja z tym procesorem, która pozwoliłaby na komfortową płynną rozgrywkę w Foundation skonfigurowanym do działania w pełnej krasie, czyli na max detalach, z włączonym cieniowaniem Gouarda i uruchomionym w rozdzielczości 800×600.

Foundation

Foundation

Na taką zabawę pozwoliła dopiero AmigaOne, a w stopniu jeszcze większym AmigaOne X1000. Sama gra nie sprawia pod najnowszym systemem AmigaOS, absolutnie żadnych problemów. Mały problem występuje za to z zewnętrznym programem konfiguracyjnym. Mianowicie na typowo skonfigurowanym Workbenchu, okienko z programem otwiera się w taki sposób że ucięta jest dolna sekcja z przyciskami służącymi do zapamiętania, czy zapisania preferencji. Jest jednak na to prosta rada, w preferencjach systemowych otwieramy program GUI, a następnie z menu wybieramy ustawienia standardowe i „użyj”. Teraz już możemy wrócić do preferencji samego Foundation gdzie mamy dostęp do wszystkich opcji.

Rok 1998 to pierwszy rok, w którym bardzo mocno na znaczeniu urosło słowo port. Pierwsze miesiące to prawdziwy wysyp amigowych wersji Dooma, potem doczekaliśmy się jeszcze komercyjnie wydanego Quake. Nie będę jednak pisał o tych grach, gdyż na brak przebojów ID Software, w wersjach działających natywnie pod AmigaOS 4 nie można przecież narzekać. Przypomnę inny wielki port tamtych czasów czyli wydaną rok wcześniej grę Myst. Ten niewątpliwy przebój, był w tamtym czasie ewidentnie największą i najwyżej stojącą pod względem technicznym grą przeniesioną na Amigę. Trzeba przyznać że klasyk dość dobrze sobie z

Myst

Myst

Mystem radził i posiadając nawet niezbyt mocną dopałkę można było mówić o pełnym komforcie grania. Nie inaczej jest na X1000, gdzie gra działa bezproblemowo. Niestety uruchamiając ją po latach rozczarowałem się. Kiedyś Myst wydawał się tak śliczny, że trudno było sobie wyobrazić że można stworzyć coś lepszego, wydawało mi się że gra ta nigdy się nie zestarzeje. A jednak w moim odczuciu ząb czasu dotknął nawet ten fenomenalny tytuł. Łapka którą sterujemy, wygląda jakoś archaicznie, scenerie też już nie zachwycają jak kiedyś. Może lepiej było do Mysta nie wracać by zachować w pamięci dobre wspomnienia? Chyba jednak nie, wszak nie samą grafiką człowiek żyje.

Ostatnim tytułem który przedstawię jest Napalm, będącym z kolei spełnieniem drugiego po grach doomopodobnych, ambicjonalnego celu ówczesnych wydawców, mianowicie wydanie dobrego RTSa, którego na Amidze nie widziano od czasów Dune 2. Historia tej gry w odniesieniu do AmigaOS 4, pokazuje jak niewiele czasami potrzeba od nicości do absolutnego sukcesu. Napalm do niedawna nie uruchamiał się pod AmigaOS wcale, jednak wystarczył mały path, przepisanie jednej biblioteki by spowodować że gra zaczęła współpracować z AmigaOS w sposób wręcz idealny. Osobiście nie gustuję niestety w RTSach, a Napalm należy w dodatku do tych trudniejszych przedstawicielu gatunku, do których zniechęcam się szczególnie szybko. Jednak wielbiciele dynamicznych strategii posiadający nowoczesny amigowy sprzęt z pewnością będą usatysfakcjonowani, szczególnie z prędkości działania gry.

Napalm

Napalm

W niniejszym artykule przedstawiłem jedynie pięć z przynajmniej kilkudziesięciu starszych gier, które z powodzeniem bez pośrednictwa UAE uruchomimy bezpośrednio pod AmigaOS 4. Oczywiście liczba tytułów wydanych na klasyczne Amigi, oceniana jest na około 10 tysięcy, więc te kilkadziesiąt sztuk to niewiele. Często jednak liczy się nie ilość a jakość, a co do tego drugiego kryterium z pewnością możemy być zadowoleni. Nie uświadczymy bowiem w tej grupie wydawanych seryjnie platformówek na jednej dyskietce, a zazwyczaj bardzo rozbudowane tytuły, często wydawane na CD, zapewniające wiele godzin rozrywki i stawiające przed graczem poważniejsze wymagania niż ciągłe wychylenie joya w lewo. Warto zatem sprawdzać szczególnie te tytuły które uważane są za duże magaprodukcje. Po latach, już na nowych konfiguracjach znowu mogą nam dostarczyć trochę radości. Z uwagi na siłę obliczeniową dzisiejszych Amig, często ta radość może okazać się większa niż przed laty, kiedy to musieliśmy się zmagać z ograniczoną mocą klasycznych rozwiązań opartych o procesor 68k.

Tagi: ,

O Mufa